626. Tarta orkiszowa z brzoskwiniami i orzechami
Jest duża szansa, że się starzeję. Nawet nie przejmuję się już za bardzo tym, że co chwilę coś mi gdzieś strzyka, łupie w dupie, albo domaga się natentychmiast wzięcia magicznej tabletki zmniejszającej ból. Dobry pakiet medyczny jest aktualnie bardziej ceniony niż najlepsza karta sportowa lub pizza co tydzień. No cóż taka kolej rzeczy, że człowiek lekko tetryczeje, staje się sentymentalną mamałygą i jeszcze ceni ciszę i spokój.
W jeszcze bardziej zaskakujący sposób zmieniają mi się preferencje co do miejsca przebywania. Jeszcze kilka lat temu ze śmiechem na ustach odprawiałam absztyfikanta, który odważył się coś napomknąć, że istnieje życie poza centrum miasta. I jeszcze bezczelny śmiał wysuwać plany, żebym to ja żyła poza tym centrum. Szalony jakiś. Toć gwar, szum samochodów, zapach spalin, świadomość miliarda miejsc gdzie można wydać pieniądze i ten roztapiający się w lato asfalt to coś bez czego żyć nie mogę.
A teraz sama tęsknię, wzdycham, kombinuję, byle tylko chociaż przez kilka dni, kawę o poranku pić przed wiejskim domkiem dziadka Lesia. Albo nie bacząc na komary, kapryśną pogodę i świadomość cywilizacji odległej o ładnych kilka kilometrów wyjeżdżam na Mazury. A tam nie ma zmiłuj. Co wieczór ten sam dylemat życiowy, czy chce mi się tak bardzo siku żeby wyjść na zewnątrz i wystawić się na żer krwiożerczych komarów i chłód muskający poślady, czy też może wytrzymam do rana. Ale za to kawa z widokiem na jezioro smakuje jakby bardziej.
I właśnie ostatnio to się ucieszyłam jak głupia, bo u dziadka przed domem brzoskwinia rośnie. Owocuje jak szalona, na każdej gałęzi zawieszone jest mnóstwo rumianych brzoskwinek. Pachnie oszałamiająco. Boziuniu, jaki człowiek kiedyś był durny, że nie doceniał tych wakacji na wsi, gdzie można było różnych pyszności popróbować. Teraz znaleźć na wsi krowę i napić się mleka takiego od krowy a nie z kartonu to jakiś cud. No to teraz doceniam ile wlezie, nawet jeśli pyszne owoce są w pakiecie z marudzącym ojcem. Widać taki urok owoców i stworzyłam z nich przepyszną tartę orkiszową pełną brzoskwiń i orzechów. Kawałek takiej tarty i od razu jakoś łatwiej siedzieć za biurkiem w pracy i planować kolejny wyjazd z dala od cywilizacji.
TARTA ORKISZOWA Z BRZOSKWINIAMI I ORZECHAMI:
CIASTO:
-szklanka mąki orkiszowej razowej
-pół szklanki orzechów laskowych
-pół kostki zimnego masła (ok. 100g)
-żółtko
-1/3 szklanki ksylitolu (lub cukru)
-szczypta soli
NADZIENIE:
-ok. 400-500g bardzo dojrzałych brzoskwiń
-łyżeczka cynamonu
-1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
1. Orzechy prażymy na suchej patelni przez kilka minut. Kilkukrotnie potrząsamy patelnią, żeby orzechy się obróciły. Następnie wsypujemy je do miksera lub młynka do kawy i mielimy na drobno.
2. Zagniatamy ciasto ze zmielonych orzechów, mąki orkiszowej, ksylitolu, masła, soli i żółtka. Gdy kruche ciasto orkiszowe będzie już gotowe dzielimy je na dwie części-1/4 i 3/4. Większą częścią ciasta wylepiamy przygotowaną foremkę (ja używałam foremki do tarty o średnicy ok. 24-25cm). Tak przygotowaną foremką należy włożyć do lodówki na co najmniej godzinę.Po tym czasie wkładamy kruchy spód do pieczenia (można dla pewności żeby nie urósł obciążyć go suchym grochem), do piekarnika rozgrzanego do 180st na około 10 minut.
3. Gdy orkiszowy kruchy spód się piecze przygotowujemy brzoskwinie. Należy sparzyć je wrzątkiem i obrać ze skórki. Następnie pokroić na plasterki. Wymieszać dokładnie z cynamonem i mąką ziemniaczaną. Tak przygotowane owoce wykładamy na podpieczony kruchy spód. Rozkładamy je równomiernie. Wierzch posypujemy resztą pozostawionego ciasta. Pieczmy przez 30 minut w 180st. Gdy tylko nieco ostygnie tarta orkiszowa z brzoskwiniami jest już gotowa.
SMACZNEGO!
W jeszcze bardziej zaskakujący sposób zmieniają mi się preferencje co do miejsca przebywania. Jeszcze kilka lat temu ze śmiechem na ustach odprawiałam absztyfikanta, który odważył się coś napomknąć, że istnieje życie poza centrum miasta. I jeszcze bezczelny śmiał wysuwać plany, żebym to ja żyła poza tym centrum. Szalony jakiś. Toć gwar, szum samochodów, zapach spalin, świadomość miliarda miejsc gdzie można wydać pieniądze i ten roztapiający się w lato asfalt to coś bez czego żyć nie mogę.
A teraz sama tęsknię, wzdycham, kombinuję, byle tylko chociaż przez kilka dni, kawę o poranku pić przed wiejskim domkiem dziadka Lesia. Albo nie bacząc na komary, kapryśną pogodę i świadomość cywilizacji odległej o ładnych kilka kilometrów wyjeżdżam na Mazury. A tam nie ma zmiłuj. Co wieczór ten sam dylemat życiowy, czy chce mi się tak bardzo siku żeby wyjść na zewnątrz i wystawić się na żer krwiożerczych komarów i chłód muskający poślady, czy też może wytrzymam do rana. Ale za to kawa z widokiem na jezioro smakuje jakby bardziej.
I właśnie ostatnio to się ucieszyłam jak głupia, bo u dziadka przed domem brzoskwinia rośnie. Owocuje jak szalona, na każdej gałęzi zawieszone jest mnóstwo rumianych brzoskwinek. Pachnie oszałamiająco. Boziuniu, jaki człowiek kiedyś był durny, że nie doceniał tych wakacji na wsi, gdzie można było różnych pyszności popróbować. Teraz znaleźć na wsi krowę i napić się mleka takiego od krowy a nie z kartonu to jakiś cud. No to teraz doceniam ile wlezie, nawet jeśli pyszne owoce są w pakiecie z marudzącym ojcem. Widać taki urok owoców i stworzyłam z nich przepyszną tartę orkiszową pełną brzoskwiń i orzechów. Kawałek takiej tarty i od razu jakoś łatwiej siedzieć za biurkiem w pracy i planować kolejny wyjazd z dala od cywilizacji.
TARTA ORKISZOWA Z BRZOSKWINIAMI I ORZECHAMI:
CIASTO:
-szklanka mąki orkiszowej razowej
-pół szklanki orzechów laskowych
-pół kostki zimnego masła (ok. 100g)
-żółtko
-1/3 szklanki ksylitolu (lub cukru)
-szczypta soli
NADZIENIE:
-ok. 400-500g bardzo dojrzałych brzoskwiń
-łyżeczka cynamonu
-1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
1. Orzechy prażymy na suchej patelni przez kilka minut. Kilkukrotnie potrząsamy patelnią, żeby orzechy się obróciły. Następnie wsypujemy je do miksera lub młynka do kawy i mielimy na drobno.
2. Zagniatamy ciasto ze zmielonych orzechów, mąki orkiszowej, ksylitolu, masła, soli i żółtka. Gdy kruche ciasto orkiszowe będzie już gotowe dzielimy je na dwie części-1/4 i 3/4. Większą częścią ciasta wylepiamy przygotowaną foremkę (ja używałam foremki do tarty o średnicy ok. 24-25cm). Tak przygotowaną foremką należy włożyć do lodówki na co najmniej godzinę.Po tym czasie wkładamy kruchy spód do pieczenia (można dla pewności żeby nie urósł obciążyć go suchym grochem), do piekarnika rozgrzanego do 180st na około 10 minut.
3. Gdy orkiszowy kruchy spód się piecze przygotowujemy brzoskwinie. Należy sparzyć je wrzątkiem i obrać ze skórki. Następnie pokroić na plasterki. Wymieszać dokładnie z cynamonem i mąką ziemniaczaną. Tak przygotowane owoce wykładamy na podpieczony kruchy spód. Rozkładamy je równomiernie. Wierzch posypujemy resztą pozostawionego ciasta. Pieczmy przez 30 minut w 180st. Gdy tylko nieco ostygnie tarta orkiszowa z brzoskwiniami jest już gotowa.
SMACZNEGO!
Musi być smaczne, lecz niestety nie dla mnie. Jestem uczulona na orzechy :(
OdpowiedzUsuńmożesz pominąć orzechy i użyć trochę więcej mąki. Nic straconego :)
UsuńMiłością do tarty zaraziła mnie moja chrzestna. Bardzo chętnie się na taką skuszę. Oby wyszła!!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wyjdzie i posmakuje :) tarty są świetne, dzięki mnogości kombinacji, z którymi możemy przy nich poszaleć :)
UsuńCoś mi mówi, że to może smakować, nawet bardzo ;)
OdpowiedzUsuńbardzo smakuje. Wcale nie czuć, że to zdrowy wypiek :)
UsuńO przepis w sam raz dla mnie - bez mąki pszenej i z ksylitolem <3
OdpowiedzUsuńZaglądaj do mnie częściej. Ostatnio u mnie coraz więcej zdrowych wypieków :)
Usuń