565. Biała czekolada na gorąco z piankami i lawendą
Taka gorąca czekolada z piankami i syropem lawendowym jest miłym umilaczem czasu w przedświątecznej gonitwie. Bez konkubenta u boku, co tylko dzwoni, albo na skype pokazuje swoją facjatę, normalne dni zasuwają szybką. Trzeba ogarnąć całe nasze babskie stadko. Trzeba spróbować nie doprowadzić domu do ruiny i jeszcze zachować resztki zdrowego rozsądku i spokoju. Przed świętami jest trudniej. Nie dość, że czasu jak zwykle mało to jeszcze sinusoida wrażeń może przyprawić o lekki bezdech lub drobną palpitację serca.
Raz się matka cieszy, że wreszcie udało się usiąść na 3 sekundy w spokoju do komputera i wybrać z miliarda zdjęć te kilkanaście (a raczej kilkadziesiąt) do spersonalizowanych kalendarzy, będzie super prezent dla babć. Klikam, płacę, wszystko cacy. I za chwilę zjazd emocjonalny, bo widzę komunikat o przewidywanym terminie dostawy. I już wiem, że albo dojdzie na dzień przed świętami paczka, albo będziemy bogatsi o kilka siwych włosów i umiejętność wywierania presji na kogoś w siedzibie firmy kurierskiej, żeby nam oddali paczkę.
W międzyczasie ratuję i tulę dziecko, które poczuło magię świąt i pochłonęło cały kalendarz adwentowy i wszystkie kinder jaja skitrane po szafkach, a teraz haftuje dalej niż widzi. Cukier jednak nie krzepi, a udatnie wpływa na ilość brudnych ciuchów, pościeli, kocyków i piżamek, które trzeba będzie uprać.
Za chwilę znowu, nie przejmując się niczym, wpadam w stan euforyczny, bo oto odkryłam nowy sklep z puzzlami. Idealnie na mojej ulubionej trasie dom-żłobek-dom. Gdzie są puzzle z Super Wingsami i tryliard innych zabawek w cenach, które nie sugerują rodzicom rozważenia sprzedania jakiś organów na czarnym rynku. Świetnie, będą prezenty i mądre i ciekawe.
I już mam się cieszyć, ale kątem oka zauważam dwie kocice co się czają na jednego białego reniferka wiszącego radośnie na przodzie choinki. Jak na zwolnionym filmie, widzę jak te kocie zadki się odrywają od podłogi, jak lecą, jak lecę ja w ich stronę i jak za chwilę leci też choinka, która nie wytrzymała napięcia i ciężaru tych futrzastych grubasów. Dobrze, że mamy tylko plastikowe i szmaciane bombki, to nikt nie ucierpiał. No może poza stojakiem, który trzeba było wymienić na taki bardziej pancerny.
Przy okazji sprzątania choinki, okryłam nowe pokłady kolorowych pasków papieru, co miały być wplecione do łańcucha choinkowego, a stały się świetnym elementem do rozsypywania ich po domu. I ten klej który od trzech dni próbuję zmyć ze wszystkich powierzchni w domu, bo w swojej naiwności sądziłam, że razem z Lucy siądziemy, ulepimy łańcuch a w tle cicho będą grały świąteczne piosenki. Naiwniak. Do tego obsypany brokatem naiwniak. Bo ten brokat jak już raz się rozsypie to wchodzi wszędzie, byle nie do odkurzacza.
Tak więc magia świąt nas pochłania, a żeby się jej nie dać to czasem trzeba usiąść i się na spokojnie napić gorącej czekolady. Co nas nie zabije to nas wzmocni, a ja mam satysfakcję że konkubent jakby był na moim miejscu to by skapitulował po pierwszym dniu przygotowań do świąt.
BIAŁA CZEKOLADA NA GORĄCO Z PIANKAMI I LAWENDĄ:
(proporcje na 2 małe filiżanki czekolady-dużo więcej i tak na raz nie da rady wypić)
-100g białej czekolady
-ok. 3/4szklanki śmietanki kremówki
-ok. 1/4 szklanki mleka
-gałka muszkatołowa, syrop lawendowy
-garść pianek
Do garnuszka wlać śmietankę, mleko i wsypać pokruszoną czekoladę. Całość postawić na drugim garnku napełnionym wodą i w takiej kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę (można też postawić na gazie, ale trzeba mocniej pilnować żeby czekolada się nie przypaliła). Rózgą mieszać czekoladę, aż ładnie połączy się ze śmietanką i mlekiem. Zdjąć z ognia i dodać szczyptę gałki muszkatołowej oraz ok. 1-2 łyżeczek syropu lawendowego. Całość dobrze wymieszać i rozlać do kubeczków lub filiżanek. Na wierzchu każdej porcji ułożyć kilka słodkich pianek.
SMACZNEGO
genialny poprawiacz humoru na zimne dni :)
OdpowiedzUsuńidealny wręcz. Od czasu do czasu trzeba jakoś się wspomóc w walce z przeciwnościami i paskudną pogodą :)
UsuńFaceci to ogólnie słaba rasa jest ;)
OdpowiedzUsuńBoszzz... Twoje zdjęcia wyglądają tak, że na co tylko nie spojrzę, to mam ochotę zjeść monitor...
Znaczy spełniają swoją rolę...zdjęcia, nie faceci :)
UsuńBiałą czekoladą mnie kupiłaś, lawenda też :P Chyba po powrocie muszę Was w końcu odwiedzić ;)
OdpowiedzUsuńA kiedy wracacie? Bo właśnie wymieszałam w misce coś co też Ci chyba posmakuje....w składzie jest masło orzechowe :)
Usuń