Tort żeglarski z lwem na pierwsze urodziny
Mały Leonek jest dzieckiem, które ja wciąż traktuję jak malutkiego bobaska, Lucy go uwielbia i to na nim trenuje swoje instynkty opiekuńcze. A Leonek niepostrzeżenie dorósł i z niemowlaka przeobraził się w prawie dorosłe dziecko, co już się kłóci i przemieszcza się po domu z prędkością pendolino. Nie wiadomo kiedy minął rok i przyszły pierwsze urodziny. Ciotka dostała zadanie specjalne, przygotować pyszny tort z lwem na kinderbal. Jako, że rodzice są zapalonymi żeglarzami to włączyłam sobie szanty i śpiewając na pełny regulator "Gdzie ta keja" popłynęłam razem z tym tortem. Powstał żeglarski tort z lwem. Bez masy cukrowej dookoła, tylko dekoracje z niej lepiłam, miłośnicy cukru i tak się nasycili. Leosiek jeszcze nie wyraził swojego zdania na temat tortu, tym bardziej że biedak nawet go nie spróbował, ale mamie i reszcie gości się bardzo podobał.
Oj jakie pysznosci mozna stworzyc sluchajac szantow... No chyba tez musze sobie od czasu do czasu odpalic taka muzyke... Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńnastępny tort był z Krainą Lodu...Mam tę moc słychać było przez cały dzień. Ale szanty i tak wygrywają, często u mnie lecą przy pracy :)
Usuńcudny!!! Mam nadzieję, że solenizantowi, też przypadł do gustu. (moi przyjaciele na moje dość okrągłe urodziny tez mi wymyślili tort z żaglówka, bo kocham żeglarstwo) Wygląda tak cudnie, że aż żal kroić. A szanties, jako tradycyjne pieśni pracy faktycznie mogą być inspiracją do działania, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLeoś tym razem za dużo się nie wypowiadał, ale to pewnie przez to że zasób słownictwa jeszcze nie jest zbyt bogaty :) a szanty przy pracy są idealne :)
UsuńAle cudny tort! Ten lew skradł moje serducho. :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńDziwnie to zabrzmi, ale to byłby tort idealny dla mojego męża :) Jest żeglarzem, a do tego jest moim Lwem :D
OdpowiedzUsuń