Valco Baby Snap-idealna spacerówka w podróży i na co dzień
To nie jest recenzja napisana po 2-tygodniach testów. To jest rzetelny zachwyt nad wózkiem po 1,5 roku użytkowania. Bardzo intensywnego użytkowania. Wózek jest z nami na codziennych spacerach po mieście, parkach, lasach, plażach itp. Podróżował z nami samochodami, samolotami, pociągami, a raz nawet był na statku. Nie powiem, że po tym czasie nie widać śladów użytkowania, ani że jest to wózek bez wad. Mimo wszystko stosunek ceny do jakości, oraz wszelkie jego zalety powodują, że niezmiennie dziękuję wszystkim pradawnym bogom za kłótnię z konkubentem...po której na przeprosiny kupił właśnie ten wózek. Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości to nie tak, że Miśko sam jest taki domyślny, zakup poprzedzony był moimi poszukiwaniami. W perspektywie miałam samodzielny lot z Luśką, wózkiem i wszystkimi bagażami i potrzebowałam łatwej do składania spacerówki. Miałam również dość naszej spacerówki w combo-wózka, która była wielkością i wagą zbliżona do małego czołgu. Poniżej kilka powodów, dlaczego tak bardzo się zachwycam wózkiem VALCO BABY SNAP
JEST LEKKI-waży 6,5 kg (wersja na 3 kołach jest jeszcze lżejsza) i to był główny argument za tym wózkiem. Fakt, że mieszkamy na 2 piętrze, bez windy, bez wózkowni i bez dużego korytarza niech będzie całym wyjaśnieniem dlaczego waga jest taka ważna. Do tego dochodzi fakt, że nie dostaję ostrej zadyszki gdy Lucy siedzi w środku i jeszcze wiozę jej wszystkie ważne gadżety, oraz zakupy na 5 dni dla nas i 2 kocic. Lekki wózek łatwo też prowadzić jedną ręką gdy dziecię już samodzielnie spaceruje i wózek potrzebny jest tylko do odpoczynku. Jest też błogosławieństwem w mieście, które teoretycznie jest przystosowane do wózków, a praktycznie co chwilę spotykam podjazd pod ostrym kątem, strome schody albo zepsutą windę w metrze.
POJEMNY KOSZ-rzecz nie do przeceniania kiedy trzeba zapakować łopatki, grabki, wiaderka, zapasowe gacie, zapasowe pieluchy, bananki, jabłuszko, ciasteczko na wypadek chandry, wodę, żółty balonik, ręcznik, kostium, kremik do rąk/stóp/pupy/twarzy/nosa/powiek/kurzych łapek, żwirek dla kotów, konika na sznurku, 5 pluszowych misiów, kurtkę od deszczu, kapelusz od słońca, kocyk, piłeczkę i może jeszcze książkę dla matki co kiedyś może odpocznie.
Kosz jest naprawdę pojemny, w Belgradzie woziłyśmy w nim cały zapas gadżetów dla Lucy, zapas wody dla 3 osób i jeszcze 2 lustrzanki z dodatkowymi obiektywami. Lepiej to wozić niż nosić na plecach w plecaku.
DUŻE KOŁA-założenia były takie, że ten wózek będzie nam potrzebny nie tylko na spacery po mieście, ale też na wszelkie wypady i wycieczki za miasto. Daje radę spokojnie z chodnikami i wysokimi podjazdami, ale też z leśnymi drogami, łąkami i korzeniami na drodze.
Zjeżdżanie ze schodów gdy jedną ręką prowadzę wózek, a drugą asekuruję młodego piechura, też wytrzymują. I nie terkoczą paskudnie na chodniku.
Nie czaruję, że będzie wam wygodnie nim jeździć po kocich łbach, albo nadmorskim piasku. Jednak niewiele jest chyba wózków, które po takim podłożu jeżdżą całkiem swobodnie.
Kosz jest naprawdę pojemny, w Belgradzie woziłyśmy w nim cały zapas gadżetów dla Lucy, zapas wody dla 3 osób i jeszcze 2 lustrzanki z dodatkowymi obiektywami. Lepiej to wozić niż nosić na plecach w plecaku.
DUŻE KOŁA-założenia były takie, że ten wózek będzie nam potrzebny nie tylko na spacery po mieście, ale też na wszelkie wypady i wycieczki za miasto. Daje radę spokojnie z chodnikami i wysokimi podjazdami, ale też z leśnymi drogami, łąkami i korzeniami na drodze.
Zjeżdżanie ze schodów gdy jedną ręką prowadzę wózek, a drugą asekuruję młodego piechura, też wytrzymują. I nie terkoczą paskudnie na chodniku.
Nie czaruję, że będzie wam wygodnie nim jeździć po kocich łbach, albo nadmorskim piasku. Jednak niewiele jest chyba wózków, które po takim podłożu jeżdżą całkiem swobodnie.
SIEDZISKO ROZKŁADANE NA PŁASKO-PODNOSZONY PODNÓŻEK
No cóż, gdym znała ten wózek wcześnie pewnie bym zrezygnowała z kupowania combo-wózka. Oparcie można położyć praktycznie na płasko, podnóżek ustawić można w kilku pozycjach. Co prawda nam już nie była potrzebna ta opcja, ale można podpiąć fotelik na specjalnych adapterach. W internecie widziałam też gondole dedykowane dla tego wózka.
W tej chwili Lucy korzysta z wózka praktycznie tylko wtedy kiedy ma zapaść w drzemkę. Wygodne ułożenie się w wózku jest więc dla nas kluczowe. Nawet przy swoim wysokim wzroście może się całkiem przyjemnie umościć na dużym siedzisku.
No cóż, gdym znała ten wózek wcześnie pewnie bym zrezygnowała z kupowania combo-wózka. Oparcie można położyć praktycznie na płasko, podnóżek ustawić można w kilku pozycjach. Co prawda nam już nie była potrzebna ta opcja, ale można podpiąć fotelik na specjalnych adapterach. W internecie widziałam też gondole dedykowane dla tego wózka.
W tej chwili Lucy korzysta z wózka praktycznie tylko wtedy kiedy ma zapaść w drzemkę. Wygodne ułożenie się w wózku jest więc dla nas kluczowe. Nawet przy swoim wysokim wzroście może się całkiem przyjemnie umościć na dużym siedzisku.
MOŻLIWOŚĆ ZŁOŻENIA I ROZŁOŻENIA JEDNĄ RĘKĄ-to jest genialna cecha. Co prawda dużo łatwiej mi go składać/rozkładać mając dwie ręce wolne, ale czasem są momenty gdy jednej ręki brak. Gdy Luśka śpi, a ja muszę wsadzić wózek do bagażnika samochodu, albo gdy muszę położyć go na taśmie podczas kontroli na lotnisku. Da radę to zrobić tak, żeby harpagan się nie obudził i wózek nie ucierpiał.
Po złożeniu jest możliwość niesienia go za rączkę lub zawieszenia sobie na ramieniu na długim pasku. Jak dla mnie genialne i bardzo wygodne rozwiązanie.
Po złożeniu jest możliwość niesienia go za rączkę lub zawieszenia sobie na ramieniu na długim pasku. Jak dla mnie genialne i bardzo wygodne rozwiązanie.
SIEDZISKO SKŁADANE DO ŚRODKA-w kontekście podróżowania samolotem czy pociągiem gdy nie mamy wpływu na to w jakich warunkach będzie przewożony wózek, na czym kładziony i czy przypadkiem ktoś go nie postawi w kałuży oleju, taka cecha jest ważna. Mam pewność że po rozłożeniu Lucy siądzie na suchym siedzisku i nie będę musiała od razu czyścić tapicerki.
DUŻA BUDKA-ochroni zarówno przed nadmiernym słońcem, wiatrem jak i deszczem, a we wnętrzu robi się naprawdę przytulnie. Na górze jest otworek, żeby podejrzeć czy bobas za bardzo się nie nudzi i nie pluje na przechodzących ludzi chrupkami.
WYGLĄD-no cóż nie oszukujmy się, z wózkiem spędzicie pewnie mnóstwo czasu, więc powinien się wam podobać. Nikt nie chciałby patrzeć na jakieś szkaradziejstwo każdego dnia podczas spaceru. Nie lubię dziwnych konstrukcji i wózków na kiju, a ten wózek ma dość klasyczny i prosty wygląd i w pełni zaspokaja moje potrzeby estetyczne.
Żeby nie było tak kolorowo Baby Valco Snap ma też kilka wad. Wiem, że do sklepów weszła już nowsza wersja, która część z tych wad zniwelowała, więc wózek robi się jeszcze bardziej genialny. W naszej wersji do minusów na pewno należy rączka do prowadzenia, której nie można regulować. Dla mnie jest wygodna, ale wyższy ode mnie Misiek czasem marudzi, że jest za krótka i kopie w wózek przy prowadzeniu.
Pałąk dla bobasa jest z pianki, co przy ząbkującym maluchu zwiastuje katastrofę. Rozwiązaliśmy to po prostu prosząc koleżankę o uszycie pokrowca na niego. Z tego samego materiału powstała też wkładka do wózka, bo bez niej wózek zbyt szybko by się zabrudził. Łatwiej jest wyjąć wkładkę i ją uprać niż czyścić co chwilę wózek z każdej przesikanej pieluchy.
Musieliśmy też wymienić oba zaczepy przednich kół. Mając wózek na gwarancji bez problemu ogarnęliśmy to w serwisie. Nie wiem czy to był jednostkowy problem z naszym wózkiem, czy ogólny problem. Grunt, że można go rozwiązać szybko i sprawnie.
Nie ma dedykowanej folii przeciwdeszczowej. Przy obfitych opadach nie zawsze wystarczy rozłożyć maksymalnie budkę. Jednak z drugiej strony pod folią zawsze Lucy się złościła, więc w zamian za brak sauny ma nieco mokre buty. Coś za coś. Można też używać dołączonej do wózka osłonki na nogi, tyle że ja ją gdzieś położyłam w domu i od jakiegoś czasu nie mogę namierzyć.
Po używaniu różnych wózków, wciąż zachwycam się właśnie Valco Baby Snap. Jak dla mnie jest to najlepszy wózek zarówno do codziennego użytku jak i w podróży.
DUŻA BUDKA-ochroni zarówno przed nadmiernym słońcem, wiatrem jak i deszczem, a we wnętrzu robi się naprawdę przytulnie. Na górze jest otworek, żeby podejrzeć czy bobas za bardzo się nie nudzi i nie pluje na przechodzących ludzi chrupkami.
WYGLĄD-no cóż nie oszukujmy się, z wózkiem spędzicie pewnie mnóstwo czasu, więc powinien się wam podobać. Nikt nie chciałby patrzeć na jakieś szkaradziejstwo każdego dnia podczas spaceru. Nie lubię dziwnych konstrukcji i wózków na kiju, a ten wózek ma dość klasyczny i prosty wygląd i w pełni zaspokaja moje potrzeby estetyczne.
Żeby nie było tak kolorowo Baby Valco Snap ma też kilka wad. Wiem, że do sklepów weszła już nowsza wersja, która część z tych wad zniwelowała, więc wózek robi się jeszcze bardziej genialny. W naszej wersji do minusów na pewno należy rączka do prowadzenia, której nie można regulować. Dla mnie jest wygodna, ale wyższy ode mnie Misiek czasem marudzi, że jest za krótka i kopie w wózek przy prowadzeniu.
Pałąk dla bobasa jest z pianki, co przy ząbkującym maluchu zwiastuje katastrofę. Rozwiązaliśmy to po prostu prosząc koleżankę o uszycie pokrowca na niego. Z tego samego materiału powstała też wkładka do wózka, bo bez niej wózek zbyt szybko by się zabrudził. Łatwiej jest wyjąć wkładkę i ją uprać niż czyścić co chwilę wózek z każdej przesikanej pieluchy.
Musieliśmy też wymienić oba zaczepy przednich kół. Mając wózek na gwarancji bez problemu ogarnęliśmy to w serwisie. Nie wiem czy to był jednostkowy problem z naszym wózkiem, czy ogólny problem. Grunt, że można go rozwiązać szybko i sprawnie.
Nie ma dedykowanej folii przeciwdeszczowej. Przy obfitych opadach nie zawsze wystarczy rozłożyć maksymalnie budkę. Jednak z drugiej strony pod folią zawsze Lucy się złościła, więc w zamian za brak sauny ma nieco mokre buty. Coś za coś. Można też używać dołączonej do wózka osłonki na nogi, tyle że ja ją gdzieś położyłam w domu i od jakiegoś czasu nie mogę namierzyć.
Po używaniu różnych wózków, wciąż zachwycam się właśnie Valco Baby Snap. Jak dla mnie jest to najlepszy wózek zarówno do codziennego użytku jak i w podróży.
Luśka też jest małym piechurem i zdecydowanie woli samodzielnie biegać niż dać się zapakować do wózka...ale jednak jedną drzemkę w ciągu dnia jeszcze ma i właśnie wtedy wózek jest nam niezbędnie konieczny. Inaczej środek dnia byśmy musiały przesiedzieć w domu.
OdpowiedzUsuńpojemny kosz i duże koła to dla mnie największe atuty.
OdpowiedzUsuńu mnie jeszcze niska waga wózka i łatwość w obsłudze były priorytetami :)
UsuńNie mam dzieci, więc tematy wózkowe są mi na razie nieznane ;) Ale w przyszłości może się przydać :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie wiadomo kiedy trzeba zacząć rozglądać się za fajnym wózkiem :)
UsuńPodoba mi się to, że napisałaś recenzję produktu aż po 1,5 roku użytkowania. Artykuł podsyłam moim znajomym mamuśkom:)
OdpowiedzUsuńkurcze, bo tak naprawdę przez 1-2 tygodnie użytkowania ciężko dokładnie sprawdzić wszystkie wady i zalety, niektóre niedociągnięcia wyszły u nas dopiero po dłuższym czasie. Chociaż rozumiem, że blogi na których testuje się wózki, by całkiem padły gdyby miały pisać raz na rok teksty :)
UsuńMy już jesteśmy poza etapem wozkowym - i Junior potrafi teraz zrobić nawet 5-6 kilometrów na piechotę. Ale Waszą spacerowka jest bardzo fajna wizualnie i zdaje się również funkcjonalna - jestem pewną, że spodoba się niejednej mamie :)
OdpowiedzUsuńmy pewnie też niedługo się "odwózkujemy", ale póki co wciąż zachwycam się tym wózkiem.
UsuńPrzepiękny wózek! My właśnie jesteśmy na etapie wyboru tego odpowiedniego wózka i zastanawiamy się nad najlepszą propozycją. Teraz aktualnie wiele czytamy na temat wózka, który można znaleźć w artykule na stronie https://puppo.pl/wozek-egg-laczy-w-sobie-komfort-i-elegancje/ . Podoba nam się z jednej strony klasyka, ale chyba bardziej skłania nas coś ku nowoczesności.
OdpowiedzUsuń