Piękna Polska Mazury, port Skorupki
Już dawno nie byłam na Mazurach. Ostatnim razem to chyba jak zbierałam zwłoki konkubenta po tygodniu, który spędził z kolegami z dzieciństwa. No i zmęczony był wybitnie, ale nie dlatego, że warunki do żeglowania były ciężkie ino warunki w porcie ich zmęczyły.
Tym razem miało być bez pijanych chłopów na horyzoncie, ale też z atrakcjami. Miały jechać dwie matki polki i dwoje młodocianych harpaganów. Z założenia mieliśmy się nasycić ciszą i spokojem, wypić piwo w tawernie i zjeść pyszną rybę. Dla miłośników były frytki na zmianę z lodami. W końcu to wakacje.
Dla matki było klimatyczne zaparzanie kawy na turystycznej kuchence gazowej słuchając plusku wody.
Może pogoda nie była najpiękniejsza, ale nie nie o to chodzi. Była na pokładzie nauczycielka nauczania przedszkolnego, więc dzieciory były odpowiednio zanimowane mimo deszczu.
Jednym słowem Skorupki nas urzekły. Po reakcji Lucy, gdy pierwszy raz zobaczyła mazurskie jeziora, wnioskuję że też połknęła mazurskiego bakcyla i wróci tu nie raz.
A na zakończenie "wakacyjny tetris", czyli dwie matki kontra jeden bagażnik i milion niezbędnych gadżetów dwójki dzieciorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz