Gdzie zjeść bąbelwalfe - Melody Lody Naturalne
Wiem, że już koniec lata ale pogoda wciąż zachęca, żeby jeść lody na wszystkie posiłki w ciągu dnia. Po sushi, burgerach, food truckach przyszedł czas, żeby Warszawa oszalała na puncie lodów. Powinny być naturalne, wyrabiane z najprawdziwszych składników, a nie z hektolitrów sztucznych aromatów.
Melody Lody Naturalne kusiły mnie od początku wakacji, od kiedy otworzyli swój lokal kilka minut od mojego domu. Codziennie mają kilka smaków sorbetów i kilka smaków lodów tradycyjnych. Chociaż lodziarnia jest czynna do wieczora warto nie zwlekać z odwiedzinami, ponieważ gdy któryś ze smaków się skończy już nie jest dokładany. Wśród moich faworytów jest mocno orzeźwiający sorbet z rabarbaru, rokitnika lub malin, z tradycyjnych smaków polecam zaś caffe mocha i genialne mango lassi.
Tym co zdecydowanie wyróżnia Melody wśród innych lodziarni jest możliwość wyboru wafelków do loda. Można dostać tradycyjny wafelek do lodów lub bąbelwafla. Bąbel wafle to ciacho z mąki z tapioki, jajek i masła wypiekane w urządzeniu podobnym do gofrownicy i jeszcze na ciepło zwijane w kształt rożka. Lody w bąbel waflu okraszone są dodatkowo sosem czekoladowym bądź waniliowym, obsypane orzechami lub migdałami i obłożone owocami. Taka porcja słodkości spokojnie może zastąpić posiłek w ciągu dnia.
Jedynym mankamentem gofro-lodów jest czas oczekiwania na nie. Z tego co widziałam w lodziarni są 2 opiekacze do bąbel wafli, ale nawet przy małym ruchu trzeba ok. 10 minut poczekać na swoją kolej. Idąc w kilka osób na lody nie mamy niestety szans zjeść ich jednocześnie jeśli wybierzemy bąblową wersję.
Melody Lody Naturalne ma kilka lokali w Warszawie:
Al. Jana Pawła II 43 (w pasażu naprzeciwko tego gdzie jest dużo sexshopów i kebabów:) ) i ul. Nowogrodzka 15
Dodatkowo lodziarnia obecna jest też w weekendy na Nocnym Markecie przy Towarowej.
Porcja lodów (ok. 70g) kosztuje 5zł -w jednej porcji można wymieszać 2 smaki.
Kurczę, wspaniale te lody wyglądają! Koniecznie muszę ich spróbować i nie wiem dlaczego ten trend jeszcze do mnie nie dotarł, pierwszy raz takie coś widzę. A co do sushi to ja nadal jestem zwariowana na jego punkcie i nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie przeszło :) Zwłaszcza, że mam bliziutko do Sushiberry i wprost nie potrafię się powstrzymać od wejścia tam, takie dobre rolki mają, że szok :)
OdpowiedzUsuńtak, ten akurat trend bardzo lubię, tak samo burgery lubię jeść...natomiast sushi to akurat totalnie nie moja bajka. W ramach ciekawostek tylko powiem, że jeszcze na studiach współprowadziłam kursy sushi. W szczytowym momencie to był co najmniej jeden kurs w tygodniu.Zawsze na koniec padało sakramentalne "to teraz niech Państwo skosztują to co przygotowaliście-a pani dlaczego nie je?-yyyyy...bo nie lubię:) "
Usuń