Gdzie zjeść - Manty, pierogi na parze
Chłop mój ukochany miał w tym tygodniu urodziny. Co roku dostaje ode mnie z tej okazji pizzę, ale postanowiłam wprowadzić małą zmianę do menu. Zabrałam go na kolację do niedawno otwartej restauracji uzbeckiej- Manty pierogi na parze. Restaurację można znaleźć na warszawskiej Woli, przy ul. Elektoralnej 24.
Na pierwszy rzut oka restauracja wydaje się nieco pusta. Wszystko przez dosyć sporą wysokość pomieszczenia, gdzie spokojnie zmieściłaby się jeszcze antresola. Jednak przy tych stolikach, które są widać dekoracje i ozdoby przywodzące na myśl Samarkandę i Jedwabny Szlak. Klimatu dodaje również muzyka sącząca się w tle oraz przepiękne talerze, na których serwowane są dania.
Z jedzeniem, czyli sprawą podstawową mam pewien problem. Nie znam kuchni Uzbekistanu. Kojarzyła mi się jako coś pełnego przypraw i bardziej w kierunki ostrych smaków. Wszystko co jedliśmy było dobre, ale bez wielkiego zachwytu, jakby nieco niedoprawione. Wszystko oprócz mant z nazwy lokalu. Manty z wołowiną to mistrzostwo świata, które powoduje absolutne puszczenie w niepamięć mniej udanych (w naszym odczuciu) dań. Idealnie doprawione, soczyste, rozpływające się w ustach pierogi zachęcają do powtórnych wizyt. Dodatkowo do każdej porcji serwowany jest piekielnie ostry sos paprykowy, który szczególnie Miśkosławowi przypadł do gustu.
Oprócz nadzienia mięsnego można również wybrać manty ze szpinakiem i serem lub z warzywami. Taką wersję dostali moi rodzice, jako podzięka za trudy opieki na Luśką, gdy my randkowaliśmy. Według nich warzywne pierogi również były bardzo smakowite.
Prócz mant próbowaliśmy również trójkącików z ciasta francuskiego z farszem warzywnym o nazwie samsa. Dobre, sycące i w wyjątkowo przystępnej cenie (5zł za sztukę). Oboje zjedliśmy również zupę shorpa. To taka wersja rosołu wołowego z dodatkiem papryki. Nieco za delikatnie przyprawiona według nas. Miśko zamówił jeszcze danie o nazwie lagman, czyli wołowinę z warzywami podane z ręcznie robionym makaronem.
Na sąsiednim stoliku podejrzałam plov z baraniną, który bardzo zachęcająco wyglądał. Niestety gdy chcieliśmy go zamówić okazało się, że już się skończył. Szkoda, bo bardzo ładnie pachniał. Ale następnym razem może się uda.
Jednym słowem chętnie tam wrócimy przede wszystkim na manty. Karta dań jest krótka i z pewnością wypróbujemy wszystkie dania z niej. Jednak to właśnie pierogi serwowane tutaj są gwiazdą i numerem jeden. To zdecydowanie ciekawsza propozycja niż wszechobecne burgery i sushi.
Shorpa |
Lagman |
Manty |
Jak fajnie, że napisałaś o tym miejscu, koniecznie się muszę wybrać. Kiedyś jadłam manty i bardzo mi smakowały.
OdpowiedzUsuńmanty polecam z czystym sercem. Genialne są :)
Usuń