Warsztaty z Batidą i KUKBUKiem, czyli pyszności z ciasta francuskiego
Już dawno temu stwierdziłam, że ciasto francuskie to wybitnie genialny wynalazek. Ktoś powinien za to Nobla dostać albo chociaż uścisk ręki jakiegoś prezesa. Przyznaję bez bicia, że do tej pory używałam jedynie gotowego ciasta francuskiego, bo sam opis przygotowania przerażał mnie i jeżył mi włos na głowie. Często jedna paczka takiego gotowca leżała sobie spokojnie w lodówce, czekając na jakiś niespodziewany atak głodu lub najazd gości, w zależności od upodobań do zrobienia dania słodkiego lub wytrawnego.
W ostatnią sobotę, dzięki magazynowi KUKBUK, znalazłam się na warsztatach organizowanych przez cukiernię Batida. Myślę, że większość Warszawiaków zna pyszne wyroby tej cukierni, która już od wielu lat jest wierna swoim recepturom.
W kameralnym gronie, pod czujnym okiem mistrza Andrzeja, uczyłyśmy się odpowiednio zawijać pain au raisin, czyli ciastka z kremem budyniowym i rodzynkami. Niby brzmi prosto i nieskomplikowanie i nawet tak wyglądało jak oglądałyśmy naszego maestro przy pracy...no niestety nam wyszły koślawce straszne.
Jak dla mnie najważniejszym punktem programu była jednak nauka robienia ciasta francuskiego (w tym wypadku akurat półfrancuskiego, ale to podobne). Całe to wałkowanie i chłodzenie wcale nie jest takie straszne i pracochłonne, a efekt daje wyśmienity. Moi mili parafianie, naprawdę jest różnica pomiędzy kupnym ciastem francuskim za 3 zł, a takim robionym gdzie zostało wsadzone i wywałkowane 1,5 kostki masła. Nie oszukujmy się, ten maślany smak jest w tym wypadku decydujący i w kupnym gotowcu raczej się go nie uświadczy. Lepiej się chwilę pomęczyć :)
A i jeszcze jednej ciekawostki związanej z ciastem francuskim się dowiedziałam. Mianowicie nie powinno się takiego ciasto mrozić. Chłodzić w lodówce i przechowywać ewentualnie kilka dni tak, ale nie traktować brutalnie pobytem w zamrażarce. Ponieważ zanim rozmrozi się wnętrze ciasta jego wierzch już zaczyna pracować, a to powoduje spadek jakości. Można ewentualnie napchać czymś gotowe ciasto, czy zwinąć rogaliki i taki prawie już gotowy produkt mrozić.
Po skończonych warsztatach dostałyśmy kawał ciasta, które wcześniej każda z nas przygotowywała i całe pudło słodkości, które robiłyśmy. Idąc ulicą, z mojej torby unosił się taki smakowity zapach, że wzbudzałam duże zainteresowanie, a Niedźwiadek w brzuchu radośnie kopał domagając się więcej pyszności :)
Można również na stronie Kukbuka poczytać relację z tych miłych warsztatów...o tutaj jest :)
W kameralnym gronie, pod czujnym okiem mistrza Andrzeja, uczyłyśmy się odpowiednio zawijać pain au raisin, czyli ciastka z kremem budyniowym i rodzynkami. Niby brzmi prosto i nieskomplikowanie i nawet tak wyglądało jak oglądałyśmy naszego maestro przy pracy...no niestety nam wyszły koślawce straszne.
Jak dla mnie najważniejszym punktem programu była jednak nauka robienia ciasta francuskiego (w tym wypadku akurat półfrancuskiego, ale to podobne). Całe to wałkowanie i chłodzenie wcale nie jest takie straszne i pracochłonne, a efekt daje wyśmienity. Moi mili parafianie, naprawdę jest różnica pomiędzy kupnym ciastem francuskim za 3 zł, a takim robionym gdzie zostało wsadzone i wywałkowane 1,5 kostki masła. Nie oszukujmy się, ten maślany smak jest w tym wypadku decydujący i w kupnym gotowcu raczej się go nie uświadczy. Lepiej się chwilę pomęczyć :)
A i jeszcze jednej ciekawostki związanej z ciastem francuskim się dowiedziałam. Mianowicie nie powinno się takiego ciasto mrozić. Chłodzić w lodówce i przechowywać ewentualnie kilka dni tak, ale nie traktować brutalnie pobytem w zamrażarce. Ponieważ zanim rozmrozi się wnętrze ciasta jego wierzch już zaczyna pracować, a to powoduje spadek jakości. Można ewentualnie napchać czymś gotowe ciasto, czy zwinąć rogaliki i taki prawie już gotowy produkt mrozić.
Po skończonych warsztatach dostałyśmy kawał ciasta, które wcześniej każda z nas przygotowywała i całe pudło słodkości, które robiłyśmy. Idąc ulicą, z mojej torby unosił się taki smakowity zapach, że wzbudzałam duże zainteresowanie, a Niedźwiadek w brzuchu radośnie kopał domagając się więcej pyszności :)
Można również na stronie Kukbuka poczytać relację z tych miłych warsztatów...o tutaj jest :)
Maestro Andrzej....a teraz rach-ciach zwijamy i już jest ładnie. |
Takie ładne i równiutko okrągłe powinny wyjść nasze ciasteczka. |
Można zacząć zgadywać czy to zdjęcie przedstawia dzieło mistrza Andrzeja czy nasze :) |
W sumie te "cośki" są trochę podobne do ślimaków...winniczków w sosie czosnkowym. |
Zachęcam do samodzielnego wyrobu ciasta francuskiego. Trochę zachodu z tym jest i na pewno jest to mniej ekonomiczne niż zakup gotowego ciasta, ale za to efekt jest genialny....szczególnie dla takich maniaków smaku masła jak ja :)
CIASTO FRANCUSKIE (A WŁAŚCIWIE PÓŁFRANCUSKIE :) )
(przepis podany przez pracownię cukierniczą Batidy-wychodzi ilość ciasta mniej więcej jak z 2 opakowań kupnego ciasta)
-500g mąki pszennej
-50g masła
-12g soli
-75g cukru
-20g świeżych drożdży
-280ml wody
-300g masła do wałkowania
1. Z podanych składników szybko zagnieść ciasto, które powinno być w elastyczne i nie klejące się do rąk. Gotowe ciasto wstawić do lodówki na ok. 10 minut.
2. Masło do wałkowania powinno być w miarę miękkie. Lekko je rozwałkować między dwoma kawałkami pergaminu-powinno mieć grubość ok. 0,5cm. Przygotowane ciasto rozwałkować na prostokąt o wymiarach ok. 20x30cm (zachowanie kształtu prostokąta jest bardzo ważne i pomocne). Przełożyć rozwałkowane masło na ciasto, powinno zajmować 2/3 jego powierzchni, ewentualnie lekko je rozsmarować. Tak przygotowane ciasto z masłem zacząć składać-trzeba złożyć ciasto na 3, z tym że kawałek z masłem powinien być w środku, natomiast kawałek bez masła powinien całość zamykać. Rozwałkować znowu całość do prostokąta 20x30cm i znowu złożyć na 3. Wstawić na 10-15 minut do lodówki.
3. Wyjąć z lodówki i powtórzyć całą operację z podwójnym składaniem i wałkowaniem (ale już nie dokładamy żadnego masła) i chłodzeniem w lodówce jeszcze 2 razy.
Moje niedzielne śniadanie...tylko tyle się uchowało po szturmie głodnej rodziny na pudło z bułeczkami |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz