Urodzinowy tort z odrobinę smutnym misiem
Ten tort powstał dla Julki, dla której już parę miesięcy temu robiłam tort z bardzo wyluzowanym aniołem na komunię. Tym razem miał być jakiś ładny tort na urodziny. Ponieważ ja trochę specyficzne mam poczucie piękna, to chciałam zrobić na torcie figurkę misia (przecież wiadomo że misie są najcudowniejsze na świecie). Plan był dosyć napięty i zakładał, że w piątek po południu wyjdę na tyle wcześnie z pracy, żeby zdążyć na wcześniejszy pociąg niż ten, którym zazwyczaj wracam do domu, potem rachu-ciachu zrobię tort, oddam go szybciutko, a o 6:00 rano w sobotę wsiądę w autobus na Podlasie (bo to wszystko to w zeszłym tygodniu się działo, a o wizycie w Białymstoku mogliście już poczytać). Plan zadziałał prawidłowo, czyli oczywiście nie wypalił. Koleje mazowieckie jak zwykle mnie nie zawiodły, bo miały jakąś awarię i część pociągów była odwołana. W rezultacie dotarłam do domu, nie pół godziny wcześniej, a półtorej godziny później niż zazwyczaj.
Ponieważ ze mnie to jest niespotykanie spokojny człowiek to się musiałam delikatnie wyżyć na masie cukrowej jak myślałam o tej kolei. Miś mi w ogóle nie chciał się ulepić tak jak trzeba, oczko temu misiu odpadało nieustająco. Trzy razy zaczynałam go od początku, niestety prawda jest taka, że widzę niedoskonałości na misiowej cerze. A najgorsze jak dla mnie jest to, że miś ma chyba jakieś smutne spojrzenie i taki trochę nieszczęśliwy jest. Ale w te jego oczki to zajrzałam dopiero nad ranem...o 5:00 nad ranem kiedy robiłam zdjęcia. Dobrze chociaż, że ten nieszczęśliwy brunatny miś ma ze sobą prezenty i kwiaty dla Julki i że z wiarygodnego źródła wiem, że się spodobał :)
Wiesz, ja bym tym misiem byłą zachwycona. Przypomina mi Misia Uszatka z dobranocek, a on też miał często taką nostalgiczną minę... :)
OdpowiedzUsuńOd mamy Julki wiem, że jubilatce tort się bardzo podobał. ..to tylko ja sama dla siebie tak marudzę i się czepiam :)
Usuń