258. Clafoutis z borówkami...wprawka we francuskich deserach przed wyjazdem
Wyjazd do Miśkosława zbliża się coraz większymi krokami. Pewne przygotowania zostały już poczynione. Nawet zdołałam pamiętać o tym, żeby wysłać wniosek o urlop...nic to, że zgody nie dostałam (widać korporacja się zawali gdy przez kilka dni nie będę jej nawiedzać), nie poddaję się i wciąż walczę.
Do najważniejszych przygotowań należy przygotowanie brzuszka na to co zostanie do niego wrzucone podczas wyjazdu. Trenuję więc już zajadanie czekolady, żeby w Szwajcarii móc spożywać jej nieograniczone ilości. Fondue serowego nie robiłam, ale grzanki z rozpuszczonym serem z kieliszkiem wina do towarzystwa to "prawie" podobne było.
Ponieważ Miś dużo przebywa też we Francji (globtroter się znalazł), ja również przez kilka dni będę tam mieszkać. W kuchni więc mojej królują ostatnio desery i przekąski inspirowane kuchnią francuską. Tylko jeszcze creme brulee mi brakuje.
Clafoutis już kiedyś robiłam, tylko że z malinami. Smakował mi i reszcie familii bardzo. Tym razem pierwotnie miał być zrobiony jakiś czas temu...z czereśniami. Ale ktoś zjadł przygotowane czereśnie i się do tego nie przyznał. Więc jest z borówkami. Według mnie też jest délicieux (to po francusku...taka jestem poliglotka przed wyjazdem).
CLAFOUTIS Z BORÓWKAMI:
-4 jajka
-100g mąki
-50g cukru
-chlust esencji waniliowej
-chlust (albo dwa) rumu
-100ml rzadkiej śmietany 12%
-szczypta soli
-2-3 garście borówek
+cukier puder z wanilią
1. Jajka ubić na gładką masę z cukrem, solą, esencją waniliową i przesianą mąką. Następnie dodawać stopniowo śmietanę i rum.
2. Maliny rozłożyć równomiernie w naczyniu żaroodpornym lub blaszce, w
której będziemy piec (u mnie to był żaroodporny talerz wielkości ok.
25x25cm). Zalać owoce ciastem, powinno mieć grubość ok. 2-3cm i wstawić
do piekarnika rozgrzanego do 220st na ok. 20 minut, aż wierzch się
zarumieni.
*W trakcie pieczenia można wierzch posypać wiórkami z masła, żeby wzbogacić trochę smak.
3. Gdy ciasto ostygnie można wierzch posypać cukrem pudrem z wanilią. Najlepiej smakuje gdy jest ostudzone.
Bardzo inspirujący blog, często tutaj zaglądam. Często robię desery i dania z Twoich przepisów - wychodzą przepyszne!Gratuluję sukcesu! Serdecznie zapraszam na moją stronę poświęconą architekturze wnętrz: http://okiemarchitektki.blogspot.com Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńdziękuję za komplement
UsuńUdanych wakacji (obyż zgodę na urlop jednak dostała).
OdpowiedzUsuńA deser wygląda naprawdę kusząco :)