200. Flaki z kalmarów...to naprawdę jest smaczne
Już wspominałam o tym, że Miśkosław wywiózł mnie w poprzedni weekend nad Bałtyk. Jako osoba rozsądna (prawie że) w pierwszej kolejności sprawdziłam gdzie możemy coś dobrego zjeść w Kołobrzegu, a dopiero później zaczęłam się martwić o nocleg. Całkiem przypadkiem kwaterę mieliśmy w bardzo bliskiej odległości od jednej z lepszych restauracji w mieście (według Gastronautów). W jednej z opinii jakiś smakosz opisywał niesamowite flaczki z kalmarów. Przyznam szczerze, że do tradycyjnych flaków mam stosunek raczej niechętny. Do kalmarów zresztą też. Zadziałała tu jednak moja żelazna logika, że z dwóch rzeczy, których raczej nie lubię może powstać coś co polubię :) Faktycznie zupka była na tyle smaczna, że po powrocie do domu postanowiłam zrobić taką samą. Wyszło naprawdę pysznie, mimo tego że na hasło "flaki z kalmarów" większość znajomych robiło "BLEEEEEEEE...nie rób tego" :)
FLAKI Z KALMARÓW:
-1kg kalmarów
-szklanka mleka
-2l bulionu warzywnego
-2-3 duże marchewki
-duży kawałek selera
-biała część z pora
-pietruszka
-łyżka koncentratu pomidorowego
-duża szczypta gałki muszkatołowej, papryka słodka i ostra, majeranek,sól i pieprz, 2-3 liście laurowe, ziele angielskie
1.Kalmary (które zapewne są mrożone) rozmrozić, opłukać i wsadzić do garnka. Następnie zalać wodą, tak żeby były w całości przykryte i dolać do nich jeszcze szklankę mleka (ponoć pomaga się to pozbyć ich intensywnego zapachu). Postawić na niewielkim ogniu i gotować ok. 30-40 minut. Po tym czasie odcedzić i ostudzić, a następnie pokroić w cienkie paseczki.
2. Wszystkie warzywa umyć i obrać. Selera i pietruszkę pokroić w kostkę, marchewkę w słupki, pora z plasterki. W międzyczasie podgrzewać bulion, gdy się zacznie gotować dorzucić do niego ziele angielskie i liście laurowe oraz wszystkie przygotowane warzywa.
3. Gdy warzywa trochę zmiękną dodać do zupy kalmary, koncentrat pomidorowy oraz przyprawy według smaku oprócz majeranku. Gotować wszystko jeszcze 10-15 minut, aż wszystkie smaki się dokładnie ze sobą wymieszają i zdjąć garnek z ognia. W tym momencie dodać całkiem sporo majeranku (nie dodajemy go wcześniej, żeby nie stracił swoich cudownych właściwości wspomagających trawienie). Podawać od razu, najlepiej z kromką dobrego (upieczonego przez tatę) chleba.
SMACZNEGO!
Gdyby ktoś był w Kołobrzegu polecam miejsce gdzie dają takie i inne cudowne pyszności-Grill House Wichłacz.
Cudnie było bardzo i pogoda sprawiała że oboje z wielką chęcią łapaliśmy za aparat. Teraz już tylko miłe wspomnienia zostały :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz