197. Wiśniowiec, czyli napoleonka w wersji wiśniowej
W weekend mój luby wywiózł mnie nad morze. Cieszyłam się jak głupia, bo dosyć rzadko miałam do tej pory okazję trafiać na nasz fragment Bałtyku. Wyprawa była cudna, pogoda jak marzenie, morza szum i ptaków śpiew. Teraz niestety następuje bolesne zderzenie z rzeczywistością, a raczej z korpo-pracą. Może jest to jakieś zaburzenie, ale ja lubię sobie osładzać jakoś przykre przeżycia, a do takich zdecydowanie należy zbyt wczesne, poranne wstawanie do pracy. Trzeba jakoś przeżyć do kolejnego weekendu i następnych wycieczek mniejszych i większych. Żeby łatwiej się czekało na dni wolne do porannej kawy można spożyć wiśniowca, czyli mój pomysł na lekko zmienioną napoleonkę, bo z wiśniami. Wystarczy tylko posiadać słoik mamusiowego kompotu wiśniowego (albo dosyć rzadkiej konfitury wiśniowej) i już można działać.
WIŚNIOWIEC:
CIASTO:
-300g mąki pszennej
-2 żółtka
-100g cukru
-125g masła
-trochę śmietany
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
KREM:
-słoik kompotu wiśniowego (ok. 200-300ml)
-2 szklanki mleka
-3 jajka
-3 łyżki cukru
-4 łyżki mąki
-laska wanilii
1. Z podanych składników zagnieść kruche ciasto-nie powinno się za
bardzo lepić do rąk. Schłodzić przez pół godziny w lodówce. Ciasto
podzielić na dwie równe części, każdą po kolei rozwałkować na ok. 0,5cm
placek i piec w przygotowanej blaszce przez ok.25 minut (aż do lekkiego
zarumienienia) w temperaturze 170st.
2.Z laski wanilii wydrążyć wszystkie ziarenka, wrzucić je do mleka razem
z korą. Zagotować całość i wyciągnąć korę z laski wanilii. Cukier
utrzeć z jajkami, dosypać mąkę i kompot wiśniowy razem z owocami. Następnie powstałą mieszankę wlać do gotującego się mleka, ciągle
mieszać i uważać żeby nie powstały "gluty". Kiedy masa zgęstnieje zdjąć
masę budyniowo-wiśniową z ognia. Kiedy przestygnie rozsmarować równomiernie na
jednym placku i przykryć drugim. Gotowe ciasto wstawić do lodówki na kilka godzin, żeby placki trochę zmiękły i całość się dobrze skleiła. Przed podaniem wierzch obficie posypać cukrem pudrem.
pycha!
OdpowiedzUsuńdobre wykorzystanie, doobre :) Zwykła napoleonka już tak nie kusi kiedy mam tą wersję przed oczyma :)
OdpowiedzUsuńWypad nad morze-zazdroszczę!!
nie należy nadmiernie zazdrościć...teraz mam depresję powyjazdową i chcę znowu uciec z korpo :)
Usuńcałe szczęście ciasto mnie ratuje przed zwariowaniem :)
Wspaniałe ciasto.. wydaje sie takie delikatne :)
OdpowiedzUsuńwygląda urokliwie :)
OdpowiedzUsuńrewelacyjny pomysł :)
OdpowiedzUsuń